sobota, 20 września 2014

Wracam z uśmiechem na twarzy

                     Czemu z uśmiechem? Bo w końcu wzięłam się za siebie i swoje życie. Wydoroślałam i zaczęłam przejmować się swoją przyszłością. Nie powiem, że wszystkie głupie pomysły zniknęły, ale powoli wkraczam w życie dorosłych- tak jak to wszyscy ode mnie już wymagali. 
             Zdałam! Tak tu dużo by opowiadać, ale jest to odpowiedź na wszelkie pytania ''czemu nie ma Cię na żadnych stronach?". Ważne, że zdałam. Że ten rok zaczęłam spokojnie z dobrymi ocenami. W sumie zmieniłam po raz kolejny towarzystwo i chyba to też dało mi do zrozumienia, że warto dorosnąć. Bo może i kiedyś byłam niesfornym i wrednym bachorem, ale się zmieniłam i obecnie została tylko aluzja starej mnie. Mam zamiar powrócić do systematyczności tutaj jak i w życiu codziennym. Powrócić do jazdy konnej i fotografii.
              W maju miałam chwilę zwątpienia w to, że będzie dobrze, miałam wrażenie, że wszystko wali mi się na głowę w ciągu miesiąca. Nie dość, że na koniec poprawa ocen to i wszystko w koło zaczęło robić na złość. Pierwsza paskudna wiadomość to początek maja gdy uśpiono mojego psa. Miałam ją od dziecka w sumie odkąd pamiętam. Byłam do niej niezmiernie przywiązana i do tej pory nie pogodziłam się z tym, że ją straciłam. Na dniach po tym moja Mama znów trafiła do szpitala i była tam przeszło miesiąc. Codzienne wizyty u niej również nie były niczym przyjemnym i ta świadomość, że nie jest lepiej (dziś jest już bardzo dobrze- a nawet właśnie na mnie krzyczy). W trakcie pobytu mojej mamy w szpitalu została sprzedana klacz którą się opiekowałam. Cios był najgorszy dlatego, że podobno poszła na rzeź a ja nie mogłam nic zrobić. Osoba która ją kupiła powiedziała, że w żadnym razie na rzeź tylko do rekreacji i w to chce wierzyć. Jeżeli to nie jest prawda wole wierzyć w kłamstwo bo do tej pory wzbierają mi łzy w oczach gdy przypomina mi się jak rżała za mną odjeżdżając. Jedyny koń z którym łączyła mnie taka więź. Na domiar złego pod koniec maja na ostatnią chwilę nauczyciel dorzucił mi jedynkę na koniec co skutkowało dodatkowym stresem. Jednak dałam radę, w wakacje miałam poprawki i udało mi się. W końcu wyszłam na prostą.
    Poniżej kilka zdjęć które wykonałam podczas wakacji, nowości to nie są, ale dla was owszem. Więc miłego dnia życzę! 3mać się!






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz