czwartek, 18 grudnia 2014

Godzilla

Najsłynniejszy potwór w historii. 
               Godzilla to cud grafiki komputerowej. Wisienka na torcie Gereth'a Edwards'a. Im nowsze wydanie znanego nam sci-fi tym lepsza prezentacja ciągłych katastrof jak i potworów. W filmie głównym wątkiem który nas przyciąga jest sama bestia. Po za nią jest sporo wątków które w całym biegu zdarzeń i katastrof giną niezauważalnie. Jednak każde potknięcie reżysera zostało nadrobione niesamowicie realistycznymi efektami specjalnymi. Gdy nasza kochana bestia ryczy aż ciarki po plecach przechodzą.
                Mamy możliwość oglądania na scenie takich aktorów jak Aaron Taylor-Johson, Bryan Cranston, Elizabeth Olsen, lecz to nie na nich skupiamy uwagę. Cała nasza uwaga ląduję na tytułowej bestii, co zawdzięczamy jej realistyczność dzięki czemu odgrzany kotlet z historii sci-fi smakuję naprawdę dobrze. Oraz budzi niesamowity sentyment. 
               Specjalista z dziedziny fizyki jądrowej Joe Brody nie mogąc pogodzic się z śmiercią żony wszczyna własne śledztwo, na terenach starej elektrowni jądrowej. Jego niedowierzający syn Army Ford dla świętego spokoju postanawia pomóc ojcu. Kiedy mężczyźni odkrywają, że wyciek z reaktora to rządowa farsa, zostają złapani i przetransportowani na tereny dawnego kompleksu elektrowni, gdzie dowiadują się o istnieniu pozostającego w letargu monstrum żywiącego się promieniowaniem, nad którym badania prowadzi doktor Serizawa. Potwór nazwany Gmolem wymyka się spod kontroli, dysponując siłą nieokiełznaną przez ludzkość. Jedyną szansą na zlikwidowanie zmierzającego ku rozmnożeniu Gmola, co równałoby się z zagładą ludzkości, jest powrót prehistorycznego króla wśród drapieżników i strażnika harmonii - Godzilli.
               W tym momencie wszystkie początkowe wątki zaczynają się powoli wykruszać by pozwolić widzowi zagłębić się majestatycznych w efektach specjalnych. Największym atutem produkcji jest jej dobry klimat budowany m.in. poprzez idealnie rozgospodarowane tempo akcji.
               Najnowsza Godzilla to bez wątpienia udany remake łączący sentyment z brawurowo zrealizowaną oprawą audio-wizualną, przy której odsłona z 1998 roku to zaledwie mała jaszczurka zielona. Chociaż niektóre motywy wymagały według mnie odświeżenia i większej kreatywności, to całość zrealizowana jest na dobrym poziomie. Gareth Edwards przedstawił ludzkość jako nic nieznaczącą rasę, uratowaną przez legendarnego potwora, który pomimo spekulacji oraz sceptycyzmu powraca na tron.
               Z czystym sercem mogę dać 10/10 oraz zachęcić do oglądania.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz